niedziela, 13 marca 2016

ROZDZIAŁ 21

Weszłyśmy do jednego z nocnych klubów w Monachium. Mario musiał zaparkować samochód, a ja razem z Nadią znalazłyśmy wolny stolik i zdążyłyśmy zamówić drinki. Po kilku minutach przyszedł do nas i zmęczony "klepnął" na kanapę. Zamówił sobie wodę z cytryną, bo dostał ode mnie zakaz picia jakiegokolwiek alkoholu.


-Znaleźć tu miejsce na parkingu graniczy z cudem. -westchnął delektując się wodą.
-Trzeba było powiedzieć, że jesteś vipem. Mój piłkarzu! -zaśmiałam się gładząc jego policzek.
-Daj spokój. -machnął ręką -Zatańczymy? -wyciągnął ku mnie swoją dłoń.
-Jasne. -uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę.


Ruszyliśmy w tan. Uwielbiałam tańczyć z moim ukochanym Mario, trzymał mnie, drobniutką dziewczynę w swoich umięśnionych ramionach. Patrzyłam w jego ciemne tęczówki i nagle zauważyłam w nich odbicie nie moje, tylko Joshui Kimmicha tańczącego ze swoją Liesel za nami. Przytuliłam się do ramienia ukochanego i zaczęłam mu szeptać na ucho...


-Co tu robi Joshua? -zapytałam najciszej jak tylko mogłam.
-Zaprosiłem go, a nie może tu być? -zaśmiał się. -Chciałbym, aby wrócił do Nadii. -dodał.
-Obiecałam jej, że go tu nie spotka. Wyszłam na ohydną kłamczuchę. -uderzyłam go delikatnie w klatkę piersiową.
-Kochanie, nie wyszłaś. -zaśmiał się i mnie ucałował w policzek.
-Najwyżej winę zrzucę na Ciebie. Goetze. -szepnęłam podkreślając jego nazwisko.
-Wyjdziesz za mnie Ćwiklińska? -popatrzył mi głęboko w oczy.
-Żartujesz sobie, prawda? -uznałam to za żart.
-Nie. -puścił moje dłonie i uklęknął przede mną, muzyka ucichła.
-Mario... Wstań. Nie wygłupiaj się... -poczułam spojrzenie wszystkich na sobie.
-Odpowiedz na moje pytanie... -popatrzył na mnie rozbawiony.
-Tak... -szepnęłam niesłyszalnym głosikiem.
-Co takiego? Bo nie dosłyszałem... -zaśmiał się.
-Wyjdę za Ciebie Ty głuchy pączku! -krzyknęłam jak głupia.


Wziął mnie na ręce i mocno mnie do siebie przytulił po czym nasunął na mój palec piękny złoty pierścionek z zielonym oczkiem. Pocałował mnie namiętnie, a potem usiedliśmy przy stoliku obok uśmiechniętej przyjaciółki.



******

Ojej... Jak to dobrze, że oni są razem szczęśliwi i będą wspaniałą rodzinką. Mario jest dobrym mężczyzną i na pewno już nigdy nie zrani swojej ukochanej Marysi i swojego synka Francisa.
Kiedy usiedli przy stoliku, naturalnie pogratulowałam szczęśliwej parze zakochanych, po czym oddaliłam się do pobliskiego baru, bo potrzebowałam czegoś co ostudzi moje emocje. Traf chciał, że spotkałam tam moją nową znajomą, a raczej tą zołzę Liesel, czyli nową dziewczynę, byłego mężczyzny mojego życia, czyli teraz przyjaciela- Joshui Kimmicha. Postanowiłam nie zwracać na nią uwagi i wziąć to po co przyszłam, czyli gin z tonikiem. Czekając na swój alkohol popatrzyłam na nią swoim żenującym i pełnym pogardy spojrzeniem na nią. Nagle zauważyłam jakiegoś faceta obok niej i to nie mojego byłego mężczyznę, tylko jakiegoś typka, co prawda przystojnego typa, ale nie tak przystojnego jak mój wyśniony ideał. Całowali się, a ja w tym czasie niezauważona odebrałam swojego drinka i odeszłam od baru. Za swoimi plecami usłyszałam głos, ten idealny głos, kłócił się właśnie ze swoją dziewczyną. Odkręciłam się w tamtą stronę i podziwiałam ten widok, wręcz się nim delektowałam, jak Joshua rzuca tę dziewkę.
Widziałam jak wściekły Kimmich chce wyjść z tego klubu, kieruję się w moją stronę, moje serce zaczyna bić, tak strasznie szybko jak nigdy dotąd. Zderzamy się ramionami, kiedy próbuje mnie wyminąć. Przez cholerny wypadek wylewam na niego tego nieszczęsnego drinka na jego koszulę, on się odkręca, a ja? Leżę jak długa na parkiecie. Pochyla się nade mną i pomaga mi wstać.


-Nadia... -uśmiecha się szeroko do mnie -Nic Ci nie jest? -patrzy mi w oczy i pyta troskliwym głosem.


Coś mnie tknęło, a raczej ktoś! Mario "przez przypadek" wpycha mnie w ramiona Joshui, który mnie namiętnie całuje. To jakiś chory sen z którego niedługo mogę się wybudzić? Nie, to rzeczywistość. Nawet się uszczypnęłam, aby się o tym przekonać. To zdecydowanie najwspanialszy moment w moim życiu i nie zapomnę go nigdy! Nigdy.


_______________________________________________________


O maj god. Moje drogie dzieci... :( To już koniec mojej przygody z bloggerem. Tak mi smutno...
A może kiedyś wrócę? Ale raczej do września tego roku możecie zapomnieć o mnie.
Więc w niedzielę wpadnę do was z epilogiem i to będzie koniec.
Łee... :,( Płakam.

2 komentarze:

  1. Ancia kochany łobuzie ja nie pozwalam! :C
    Nie wytrzymam bez ciebie tutaj no :C
    Wyje jak dzieciak, a zarazem uśmiech nie schodzi mi z twarzy :D
    Joshi znów z Nadią <333333333333
    Jak to rzekł najwspanialszy ( to wcale nie jest sarkazm, wcale XD ) pan Hajto podczas meczu Borussii z Bayernem
    Joshi Miś XDD
    Będzie mi cię brak ma Anno :C
    Mi się takich rzeczy nie mówi, więc we wrześniu spodziewaj się mojego trucia dupy byś do nas wróciła :D <3
    Czekam na ten epilog ♥
    Kc <3

    OdpowiedzUsuń
  2. siedzę z siostrą, oglądamy KCA, ja takie "kurwa" po tym, jak zjawiła się ta dziwka z Joshim.
    "Ty głuchy pączku!" czemu mnie to nadal bawi? :( XD
    MIAŁAM KUŹWA RACJĘ Z TYM, ŻE TA LIESEL TO DZIWKA
    NO I WIEDZIAŁAM, ZE JOSHI I NADIA DO SIEBIE WRÓCĄ ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    ale teraz idę rozpaczać i oczekiwać września z niecierpliwością ;-;

    OdpowiedzUsuń