sobota, 9 stycznia 2016

ROZDZIAŁ 4

Rozwiesiłam już ogłoszenia wszędzie gdzie tylko mogłam, teraz pozostało mi czekać, aż ktokolwiek się odezwie, mam nadzieję, że niedługo znajdę tą swoją wymarzoną pracę i nie będę żyć na rachunek Marii, która i tak ledwo wiąże koniec z końcem.
Całe popołudnie przesiedziałam nad robieniem obiadu dla naszej kochanej dziennikarki, która dzisiaj poszła na jakieś ważne spotkanie w pracy, wydaje mi się, że akurat teraz wróciła.


-O już jesteś! -uśmiechnęłam się do niej kiedy zdejmowała płaszcz.
-Znalazłam dla Ciebie pracę, mam nadzieję, że się cieszysz. -weszła do kuchni i zaczęła patrzeć po garnkach.
-Naprawdę? Jesteś boska! Gdzie? -popatrzyłam na nią zaciekawiona.
-Masz się spotkać na rozmowę w pobliskiej restauracji dzisiaj wieczorem. Wierzę, że mnie nie zawiedziesz i pójdziesz się spotkać. -westchnęła szukając czegoś w lodówce.
-Nie martw się. Czego szukasz?
-Czegoś do jedzenia, jestem głodna. -powiedziała smutno.
-Ojej, moja anorektyczka zgłodniała? Siadaj, zaraz podam, dziś moje danie popisowe. -zaśmiałam się.
-Niech zgadnę? Makaron z sosem? -usiadła przy stole.
-Skąd wiesz? -udałam zdziwioną.
-Czuć w powietrzu spaleniznę, chyba z czymś się męczyłaś, ale Ci nie wyszło jak zawsze. -wzruszyła ramionami.


Przyznałam jej rację, marna ze mnie kucharka, mam nadzieję, że znajdę przystojnego kucharza i nie zginę z głodu, ale się starałam, więc nikt mi nie zarzuci, że nic nie robiłam całe popołudnie. Nałożyłam współlokatorce jedzenie na talerz, a potem zasiadłyśmy do posiłku. Bardzo zżerała mnie ciekawość jaką pracę mi znalazła moja kochana przyjaciółka.


-Możesz mi zdradzić jaką pracę mi znalazłaś? -popatrzyłam na nią.
-Dowiesz się w swoim czasie. -odpowiedziała chłodno.
-To chociaż powiedz jak mi ją załatwiłaś. -próbowałam coś z niej wyciągnąć.
-Przez znajomości, więc bądź miła dla Holgera. -szepnęła -A i nie zrób z siebie wariatki. -dodała.
-Holgera Badstubera? -sama nie zauważyłam jak moja buzia się otworzyła z wrażenia.
-Tak, tego Badstubera. -westchnęła bez emocji -To mój dobry znajomy.
-Czemu mi się nie pochwaliłaś wcześniej taką znajomością? -zdziwiłam się jej brakiem optymizmu.
-Dlaczego miałabym się chwalić? -spiorunowała mnie swoim wzrokiem.
-No wiesz... Przystojny jest. -puściłam jej oczko.
-I zajęty od kilku lat, poza tym ma żonę i dziecko. -piła wodę ze szklanki.
-Ah... Rozumiem. -moje emocje drastycznie opadły.


Nie odzywałam się już więcej, było widać po twarzy Marii, że nie jest zadowolona z tego co się ostatnio dzieje. Wydaje mi się, że wszystko zaczęło ją powoli przerastać, może to przez ten wywiad z Mario. Wiedziałam, że to jeden z tych wywiadów, przez które jej kariera mogła dosięgnąć dna, ale jeśli jej się uda, wtedy wszystko stanie przed nią otworem. Byłam dla niej pełna podziwu, że sobie tak radzi. Cały czas myślała nad tym jak go podejść, aby poznać jego sekrety, a jedyną taką drogą, jest to, aby jej zaufał, a że Maria należała do ludzi, którzy dostają tego czego chcą, to byłam pewna, że uda jej się go tak urobić, że sam będzie żałował tego, że ją poznał.
Nadszedł już wieczór, założyłam swoje ukochane spodnie, białą bluzkę i ciemne szpilki, włosy, za namową Marii rozpuściłam. Kiedy założyłam płaszcz, moja przyjaciółka stała w progu pokoju i patrzyła na mnie, jakbym szła na wojnę i miała z niej nigdy nie wrócić. Podeszła do mnie i mocno przytuliła, po czym wyszeptała do mojego ucha...


-Trzymam za Ciebie kciuki Amosarska. Nie odmawiaj ani nie przyjmuj propozycji od razu, tylko daj sobie czas, aby to przemyśleć.


Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć, przecież idę się starać o tą robotę, a nie ją odrzucić. No, sama już w końcu nie wiem w co ona mnie wciąga i na co mam się przygotować, ale wiem, że Maryśka nie jest z tego zadowolona. "Oj Nadia w co Ty się pakujesz?" -ostrzegała ciągle moja podświadomość.
   Postanowiłam się wyluzować i bez stresu pojechałam do tej restauracji, było już dość ciemno, latarnie oświecały mi drogę, a ja ciągle myślałam w jakie ciemne intereski mnie wciąga moja kochana współlokatorka i jej znajomy, obrońca Bayernu Monachium. Zaparkowałam obok budynku i niepewnie weszłam do lokalu, rozejrzałam się w poszukiwaniu czupryny Holgera. Zaraz moje oczy namierzyły go i to nie samego, siedział w towarzystwie tego, który na pewno w myślach już mnie miliony razy wyzwał od wariatek. Tak, to Joshua Kimmich. Nie powiem, teraz zaczęłam się wahać, czy podejść do nich, czy zwyczajnie nawiać. Jednak pomyślałam o Marii, zawiodłabym ją gdybym teraz spanikowała i uciekła ze spotkania, które ona tak długo przygotowywała i umawiała. Dlatego też podniosłam wysoko głowę i poszłam w ich stronę, stanęłam obok, co prawda, ledwo się trzymałam na nogach, bo nie codziennie wpadam na dwóch piłkarzy w potencjalnej restauracji.


-Dobry wieczór, panie Badstuber, byliśmy umówieni. -powiedziałam zdecydowanie za pewnie jak na siebie.
-Pani Nadia Amosarska? -popatrzył na mnie, chyba obaj mnie zeskanowali wzrokiem.
-Zgadza się. -przełknęłam ślinie, mam nadzieję, że tego nie słyszeli.
-Proszę usiąść. -uśmiechnął się do mnie Holger. -Już wątpiliśmy, że przyjdziesz, wybacz, ale będę się do Ciebie zwracał na "Ty", zgadzasz się?
-Jasne, ale nie wiem co na to pan obok. -popatrzyłam podejrzliwie na Joshuę, przypomniałam sobie naszą ostatnią rozmowę.
-Zgadzam się. -zaśmiał się nieśmiało, chyba mnie już skojarzył.
-Znacie się? -zdziwił się Badstuber.
-Mieliśmy okazję bardzo dobrze się poznać. -Josh poparzył na mnie i puścił mi oczko.
-Oszczędźcie sobie flirty, tak będzie dla nas najlepiej. -zgasił nasze zapały poważny Holger.
-No, to co to za propozycja? -zapytałam bardzo ciekawa, próbując nie zwracać uwagi na Kimmicha.
-Widzę, że Maria jeszcze Ci nie powiedziała i zostawiła to nam. -westchnął -To delikatna sprawa... -szepnął po czym przeszedł do szczegółów.


Badstuber zaczął mi wszystko powoli tłumaczyć, o tym, że oszukują ludzi na pieniądze, a nawet nie ludzi, tylko bardzo bogatych i zamożnych mężczyzn, którzy przychodzą do barów szukając pocieszenia u młodych dziewczyn. Oczywiście nie wiedziałam co o tym mam sądzić... Miałabym być prostytutką? Chcieli mnie upokorzyć i wykorzystać? O nie! Nie mogłam się na to zgodzić, nie będę się puszczać za kasę. Taka była moja decyzja, ale przypomniałam sobie słowa Marii, zanim poszłam na tę rozmowę.


-Mam się oddawać za pieniądze? Tak? -popatrzyłam na nich lekko oburzona.
-Nie. -odpowiedział Joshua. -Chodzi nam tylko o hajs, nic więcej. Nie będziesz robiła z nimi seksu. -odpowiedział stanowczo.
-To jak niby mam wyciągać z nich kasę?
-Zależy nam tylko na klientach, którzy są mafiozami. Będziesz ich spijać i wyciągać pieniądze, nic więcej. -tłumaczył Holger.
-A co jeśli oni będą chcieli czegoś więcej niż tylko towarzystwa? -szepnęłam niepewnie.
-Będziesz miała ochronę, Joshua będzie przy Tobie cały czas. -zapewniał.
-Nie wiem, będę musiała to przemyśleć. -wstałam z krzesła -Jak mam wam dać odpowiedź?
-Masz tu wizytówkę. -podał mi kartkę Kimmich i przesłodko się do mnie uśmiechnął, do końca życia nie zapomnę tego uśmiechu.
-Dzięki. Do widzenia. -schowałam ją do jeansów i powoli udałam się do wyjścia.


_____________________________________________________________

No, to koniec sielanki, Ania wzięła się za prawdziwe pisanie :D
Widzimy się w tygodniu, albo dopiero w weekend :)

3 komentarze:

  1. To jest zajebiste! ^^
    Ciekawe jaką Nadia podejmie decyzję? :)
    Czekam! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo luujuusie :OO
    Co tutaj się dzieje! :OO
    Ancia ty szalona kobieto :D
    Takie przepiękne <3
    Jak zawsze ♥
    Bądź moim Mickiewiczem! XDDD
    Czekam na kolejny
    Buziaki :****

    OdpowiedzUsuń
  3. JEZUSIE PRZENAJŚWIĘTSZY, TY SIĘ CIESZ, ŻE JAK JA, TO CZYTAŁAM TO BYŁAM SAMA W DOMU XD dziękuję za cudowną śmierć samym "Holger" XDDDD <3 ale z tym dzieckiem tam to dowalilaś XDDD NO I Z OBECNOŚCIĄ JOSHA TAM OBOK NIEGO TEŻ
    serio, odpowiadasz za moją śmierć, moi adwokaci, prawnicy i w ogóle cały gang ukochanych odpowiada XDDD
    ale wracając: biedna Maria, boję się, że teraz nie anoreksja, tylko coś z psychiką mogą spowodować, że wykąduje w ośrodku...
    ANKA TY JESTEŚ WALNIĘTA (POZYTYWNIE OFC XDD) wygrałaś, jesteś moim mistrzem XDDD uwielbiam Cię, hahahahahaha! nie spodziewałam się, że moi chłopcy są tacy mądrzy, sprytni i jeszcze gorsi, haha :/// ALE TERAZ JUŻ WIEM XDDD
    kurdę, Joshua jako ochroniarz... NIGDY BYM SIĘ NIE SPODZIEWAŁA, HAHAH XD
    tylko proszę mi tu nie przesadzać z tymi słodkimi uśmiechami, bo moja wyobraźnia lubi podsyłać mi takie obrazy XD
    CZEKAM NA KOLEJNY, BO JAK GO NIE DOSTANĘ W PRZECIĄGU KILKU NAJBLIŻSZYCH DNI, TO SE INACZEJ POGADAMY!

    OdpowiedzUsuń