wtorek, 26 stycznia 2016

ROZDZIAŁ 9

Nie miałam pojęcia co o tym myśleć... Nie odzywa się do mnie przez cały dzień, patrzy na mnie swoimi chłodnymi oczyma, aż tu nagle się okazuje, że wysłał pieniądze na operacje mojej matki i to w dodatku nie małą sumkę. Nie wiem co o tym sądzić. Rozmawiałam na ten temat z Marią, ona tylko mnie wysłuchała i powiedziała, abym mu podziękowała. No super! Podziękować za coś czego nie chciałam.


-Nie rozumiesz mnie! On chce czegoś w zamian... -tłumaczyłam siedząc obok niej i wymachując dłońmi, jakbym była zła na nią, a nie na mnie.
-To mu to daj i zapomnij! -złapała się za głowę.
-No chyba Cię głowa boli! Nigdy! -wstałam.
-Tak się składa, że nie każdemu się układa w życiu jak chce! Myślisz, że ja nie mam swoich problemów?! -syknęła na mnie, w końcu odsunęła laptop na bok.
-Maria! No poradź mi proszę... -popatrzyłam głęboko w niej ciemnoniebieskie oczy.
-Co ja Ci mogę poradzić? Zrobisz co zechcesz... -wzruszyła ramionami.
-Myślisz, że... Powinnam do niego teraz z nim się spotkać? -domyśliłam się o co jej chodziło -No dobrze... -westchnęłam i zaczęłam nakładać buty.
-Weź to. -dała mi dwa, małe, białe proszki.
-Co to jest? -popatrzyłam na nią niepewnie.
-Żeby z tego wszystkiego nie została cioteczką. -zaśmiała się -Godzinę przed stosunkiem. -dodała i poszła do swojego pokoju, w którym czekał na nią laptop.


Cioteczką? No nie sądzę, aby w przyszłym ćwierćwieczu doszło do tego abym została matką, a w szczególności z nim. Joshua to typowy kobieciarz, który na pewno miał już miliony dziewczyn, a gdyby którakolwiek zaszłaby z nim w ciąże, za wszelką cenę dopilnowałby, aby została usunięta. Chociaż przyznam, że chciałabym być dla niego tą jedyną, która zawładnie jego sercem na zawsze.
Wsiadłam w moje ukochane autko i powoli pojechałam pod jego mieszkanie. Zbliżał się mrok, latarnie na ulicach zaczęły się zapalać, nocne marki zaczęły wylegać na ulice Monachium. Zdążyłam polubić to miasto, było takie pełne życia, nigdy nie zasypiało. Jednak czasem tęskniłam za rodzinnym domem w Polsce, gdzie była moja rodzina. Tutaj czułam się dobrze, miałam Marię, która mnie wspierała na każdym kroku i Holgera, który był dla mnie jak drugi ojciec chrzestny.
Zaparkowałam niedaleko jego mieszkania, co ja mówię... Apartamentu! Niepewnym krokiem zbliżałam się do jego domu, zauważyłam, że w mieszkaniu świeci się światło. Wyglądało na to, że jest w domu. Byłam tak zestresowana, że zapomniałam zapukać do drzwi i szarpnęłam klamkę. Dzięki Bogu było zamknięte i nie narobiłam sobie wstydu, a może i narobiłam?
Wystraszyłam się, że mógł to zauważyć i już chciałam uciec z miejsca, aż tu nagle moim oczom ukazał się on w drzwiach z którymi przed chwilą się siłowałam. Miał na sobie przeuroczą niebieską piżamę w pingwinki. Jego włosy były ułożone, więc jeszcze nie zmasakrował ich pościelą. Patrzył na mnie, był zaskoczony tym, że jestem właśnie tutaj, obok jego drzwi i zalewam się czerwonym rumieńcem, a zarazem palę się ze wstydu.


-Wiedziałem, że przyjdziesz... -przeczesał włosy swoimi długimi palcami.
-Naprawdę? Nie widać. -popatrzyłam na niego, a w szczególności delektowałam się widokiem jego piżamy.
-Wejdź. Proszę... -uśmiechnął się i zaprosił do środka.


Powoli weszłam do jego mieszkania, było ogromne w porównaniu mojej i Marii kawalerki. Wszystko było takie jasne, piękne i bogate. Czułam się jakbym była w jakimś śnie, jakbym była kopciuszkiem, który wszedł do zamku. Patrzyłam na Joshuę, który był uśmiechnięty i zdjął mój płaszcz, po czym powiesił go na haku. Usiadłam na ciemnej sofie, a on usiadł obok mnie i przypatrywał się mi, bardzo bałam się nawiązać z nim jakikolwiek kontakt wzrokowy. Patrzyłam na moje drżące dłonie i zaczęłam mówić swoim cienkim i wystraszonym głosikiem...




-Ja... Chciałbym Ci bardzo podziękować za te pieniądze... -wyszeptałam -One były dla mnie bardzo ważne i oddam Ci wszystko.
-Nie potrzebuję pieniędzy, żeby być szczęśliwym Nadio. -powiedział zdecydowanie i ścisnął moją dłoń.


Więc czego ode mnie oczekuje? Dobrze wiem co oznaczają jego słowa. Zróbmy to, a potem zapomnijmy. Chcę mieć to już za sobą. Joshua, nie komplikuj tego, wiesz, że mi się podobasz.


-Nie martw się, nie zrobię Ci krzywdy... -podniósł mój podbródek tak abym mogła mu spojrzeć w oczy.
-Joshi... -popatrzyłam na niego cała rozanielona.
-Cii...


Nasze usta zetknęły się w delikatnym pocałunku, który z chwili na chwilę przeradzał się w coś namiętniejszego. Dałam się ponieść emocjom i chwile potem leżałam na jego łóżku, bez ubrań, obsypywana pocałunkami na swoim ciele. Co chwile coś szeptał na moje ucho, mówił jakiś komplement i za chwile patrzył w moje oczy. To był mój pierwszy raz kiedy mogłam się czuć w odpowiednim miejscu, pod prawdziwym ideałem mężczyzny. Zakochałam się w nim już na zawsze.


-Jesteś cudowną dziewczyną... Kocham Cię. -wyszeptał gładząc mój policzek.



******


Chciałabym aby to był sen. Mario właśnie znajduje się za drzwiami i wali w nie pięściami. Boże, gdzie jest Nadia jak jest mi potrzebna. Znerwicowany Goetze po przeczytaniu artykułu nie da mi żyć, zaraz wpadnie do mieszkania i mnie zabije. Boję się go. O nie! Już wszedł, a raczej wbiegł. Jedyne na co wpadłam to schować się w kącie. Znalazł mnie. Próbowałam się bronić, wymyślać argumenty do rozmowy, ale to nic nie dało. Zostałam wyzwana od "szmat, dziwek" i innych. Ma zupełną racje.


-Jak mogłaś mi to zrobić?! -krzyczał na mnie i ciągnął za włosy.
-Zostaw mnie Mario! Puść! -piszczałam, próbowałam się chronić, to tak bolało.


Nagle gdy podniósł na mnie dłoń, przypomniało mi się to przez co trafiłam do ośrodka w Dortmundzie. Mój ojczym znęcał się nade mną psychicznie i molestował seksualnie. Biedna dziewczynka, która straciła dziewictwo w wieku 13 lat. Teraz moje życie powróciło, potwory z przeszłości, mój sekret, który skrywałam do teraz. Policja wbiegła do środka i zabrała oszalałego Mario. Zjawił się Holger, który mocno mnie przytulił. Nie chcę, aby to się powtórzyło. Nie chcę, aby to spotkało moje dziecko. Tak. Moje i Mario.


____________________________________________________

Ah ten Mario psychopata XDDD
To do soboty! ;3

4 komentarze:

  1. No i kolejny rozdział, który przekonuje mnie w tym, że moja Ancia to very, very szalona dziefczyna! XDDD
    No ty krejzolu ^^ XDD
    Pamiętaj, że jeśli to, co mówił Joshi jest kłamstwem to moja dzida stoi sobie w gotowości obok mojego łóżka! XDD
    A Mario... eh :C
    Czekam na kolejny <3
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze przerywasz w najciekawszym momencie... :(
    Maria jest w ciąży z Mario? ^^
    Ah Mario... Chyba nie uda im sie pogodzić.
    Joshi jaka piżama! XDDDD
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. ANKA WYSADZIŁAŚ MI MÓZG XDDDDDD aż mnie głowa zaczęła bardziej boleć, haha XD
    to wszystko niszczy psychę, ale jest świetne!! <3
    "Miał na sobie przeuroczą niebieską piżamę w pingwinki." UMARŁAM ZE ŚMIECHU, WIDZĄC TAKIEGO JOSHA W TEJŻE SŁODKIEJ PIŻAMCE. SORRY, DADDY JOSHA, PO OSTATNIEJ SESJI (NIE PYTAJ CZEMU)
    JA PIERDOLE. Joshi się zakochał, saddddwqudadakj\bzx
    JA PIERDOLE, MARIA JEST W CIĄZY. BOŻE SZUMIĄCY, TO ZA DUŻO JAK NA MOJE BIEDNE SERCE, PA, DO ZOBACZENIA W INNYM ŚWIECIE
    czekam na kolejny, haha <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie zauważyłam nowego postu :)

    No cóż.... rozdział świetny ! :) mam nadzieję, że Joshi się na serio zakochał i że nie kłamie. Jego piżama- genialna xd aż sobie wyobraziłam ją xD
    A co do Mario to brak mi słów....
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń