niedziela, 14 lutego 2016

ROZDZIAŁ 16

Nie opuszczałam Dominiki na krok, była taka zdruzgotana, a ja nie wiedziałam co mam robić, bo czułam zagrożenie ze strony Ann. Widziałam jej spojrzenie, które nie należało do najprzyjemniejszych, może dlatego, że ja i Maria nie należałyśmy do jej przyjaciółek. A w szczególności Maria, ponieważ odbiła jej chłopaka, a nawet nie odbiła, bo zaliczyła z nim wpadkę. Jednak taką wpadkę to mogłabym i ja zaliczyć z Joshuą -zaśmiałam się w duchu. Wiedząc, że na razie niebezpieczeństwo ze strony Ann jest uśpione, a Kimmich zagaduje parę, postanowiłam wesprzeć na duchu Dominikę.


-Dominisia... -zdrobniłam jej imię -Nie płacz. Chłopcy są dzielni. -otarłam jej policzek z łez.
-Nie chcę ich obu stracić. Rozumiesz? -patrzyła na mnie zapłakana.
-Nie stracisz. Holger da sobie radę, Luca też. Nic im nie będzie. -przytuliłam ją.
-Na pewno? -patrzyła mi w oczy.
-Na 100%. -położyłam dłoń na jej zimnej dłoni.
-Dziękuje... -wyszeptała -Co z Marią? Z dzieckiem? -zmieniła temat.
-Ma pięknego synka... Tylko, że jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się wybudzi. -spuściłam głowę.
-Musi się jak najszybciej wybudzić... -stwierdziła -Inaczej Mario i Ann zabiorą chłopca do siebie i wtedy nie wiem czy Mario jej pozwoli widywać często dziecko. -powiedziała oschłym tonem.
-Mario jej nie pozwoli? -zdziwiłam się -Przecież on nie jest taki...
-On nie... Ale Ann to co innego. -szepnęła spoglądając kątem oka na Ann.
-Naprawdę? Będę musiała na nią mieć oko. -postanowiłam.


Po kilku minutach Dominika mogła wejść do swojego syna, który nie miał tak ogromnych obrażeń jak jego ojciec. Postanowiłam im nie przeszkadzać i poszłam w stronę Joshui, który rozmawiał z Goetze i jego ukochaną, a raczej jego narzeczoną, bo na jej palcu zauważyłam piękny, błyszczący się z daleka pierścionek z srebrnym diamantem. Kurczę, Mario dlaczego to robisz matce swojego dziecka? Przecież ona Cię kocha. Jednak ja nie miałam prawa kierować jego życiem i decyzjami. Miałam jednak małą nadzieję, że kiedy Maria się obudzi to wszystko zmieni się o 180 stopni, a związek Mario i Ann obróci się w popiół.



-Mogę wejść do Marii? -popatrzył na mnie swoimi wielkimi ciemnobrązowymi oczyma.
-Jasne, wejdź. -uśmiechnęłam się nieśmiało.


Wszedł do niej, stanął nad jej łóżkiem, a ja patrzyłam na nich przez szparę w drzwiach, których nie domknął Goetze.
Zastanawiałam się przez cały czas co jej powie, albo jakie gesty wobec niej uczyni. A on co? Czule ją pocałował w czoło i pogładził jej policzek! No przyznam... Byłam w szoku, bo nie wiedziałam, że aż tak wiele ich łączy. Obserwowałam go przez cały czas, nasłuchiwałam się jego słowom...


-Pewnie Ci niewygodnie... -poprawił jej poduszkę -Jesteś taka urocza kiedy śpisz... -westchnął -Strasznie schudłaś wiesz? -miał łzy w oczach.


Boże, dlaczego to wszystko się tak potoczyło? Przecież on ją tak kocha i o nią dba. Dlaczego nie może pieprznąć w dupę tej głupiej deski jaką jest Ann? Nie rozumiem facetów, na serio, ale posłucham dalej co on do niej mówi...


-Wiem, że tego nie słyszysz... -mówił drżącym głosem -Ale mamy wspaniałego syna... Dałem mu nawet imię... Francis. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Tak bardzo bym chciał, żebyś go ujrzała... -westchnął -Postanowiłem, że zaopiekuję się nim razem z Ann, dopóki nie wrócisz do sił. -złapał jej dłoń. -Jak wyzdrowiejesz będę was wspierał na każdym kroku, bo bardzo was kocham. -wyszeptał.


Kochasz ją, ale oświadczasz się Ann... Czy ten świat jest nienormalny? Nie. To Mario ma pokręcone w głowie. Eh... Nie potrzebnie podsłuchiwałam Goetze, teraz mam taki wielki mętlik w głowie, a do tego tajemnice... Ugh... Głupia ja.
Nagle poczułam, że ktoś mnie obejmuje... No cóż... Te klejące łapy poznam wszędzie...


-Joshi... -zaśmiałam się.
-Co tam ciekawego podsłuchujesz? -pocałował mnie w szyje.
-Nic takiego... Tak patrzę na Marię i Mario. -sprostowałam.
-Ann i Mario zabierają dzisiaj małego. -popatrzył na mnie.
-Jeśli tak bardzo tego chcą, to niech wezmą... -było mi już wszystko jedno.


Po jakiejś godzinie patrzyliśmy jak Ann niesie na rękach, zawiniętego Francisa pełna dumy, a Mario idzie za nią jak posłuszny piesek. Podeszła do nas Dominika z Lucą na rękach i patrzyła na ten irytujący obrazek...


-Źle się dzieje... -wyszeptała.
-Dlaczego? To dziecko jest też Mario. -westchnął niewzruszony Joshua.
-Teraz władzę nad dzieciakiem przejmie też Ann. -powiedziała Dominika całując Lucę w policzek.
-Nie wiem czemu, ale ja też nie ufam Ann... To nie Mario będzie siedział przy maluchu całe dnie. -wspomniałam.
-Myślisz że może mu coś zrobić? -popatrzył na mnie mój ukochany.
-Ja nie myślę... Ja jestem tego pewna.


________________________________________________________


Mogłabym udostępniać wam rozdziały codziennie XDD Ale już moim feriom i rozdziałom co dwa dni mówimy papa :(
Też was kocham KOCURKI :D <3

3 komentarze:

  1. A niech tylko Ann zrobi coś dziecku to zginiesz xD
    Wiedziałam że Goetze kocha Marysię ^^ powinien kopnąć Ann w dupę i byłoby ok.
    Dobrze, że Luca nie odniósł poważniejszych obrażeń..
    No to chyba tyle chciałam,
    Czekam na nowy,
    Buziaki :*

    P.S. Rozdział u mnie może dziś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no ja nie widzę innej opcji, niż to, że moje skarby wyjdą z tego cało ;-;
    wpadka z Joshuą? może się skusisz?...:D
    "Dlaczego nie może pieprznąć w dupę tej głupiej deski jaką jest Ann?" to pytanie zadaję sobie od czterech lat XDDDDDD ale może nadejdzie ten dzień XDDD
    Francis! jakie ładne imię, aw *.*
    mój mały skarbuś cały i zdrowy! *.* jeszcze żeby ten większy taki był :(
    pliska, niech ak się odjebie. wpadnie pod pociąg czy co. dopóki Marysia się nie obudzi to Nadia niech się nim zajmuje, no ;-; Pączek jest nią zaślepiony, pls ;-;
    czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem co ci mam tutaj napisać kocie :((
    To jest piękne ❤
    I widzę, że klub przeciwko Ann się powiększa ahahah xddd
    Nienawidzę tej laluni grrr :x
    Czekam na kolejny
    Buzka :**

    OdpowiedzUsuń